Web Content Display Web Content Display

OKRES OKUPACJI HITLEROWSKIEJ

W toku kampanii wrześniowej 1939 r. na zajętych terenach niemieckie władze wojskowe dokonały przejęcia w zarząd wojskowy polskiej administracji leśnej i zakładów przemysłu drzewnego. Po ustaleniu się sytuacji politycznej i dokonaniu podziału administracyjnego zagarniętych obszarów na ziemiach wcielonych do Rzeszy mocą dekretu Hitlera z 8 października 1939 r., w nowo powstałych prowincjach Gdańsk-Prusy Zachodnie i Kraj Warty administracja ogólna (w tym leśnictwo) podporządkowana została lokalnym namiestnikom Rzeszy (gauleiterom). Natomiast na obszarze Generalnej Guberni (GG) – której częścią stały się tereny dotąd administrowane przez Nadleśnictwo Drewnica – w efekcie rozporządzenia Generalnego Gubernatora (Generalgouverneur) Hansa Franka z 15 listopada 1939 r. lasy i przemysł drzewny zostały poddane pod zarząd niemiecki, który sprawowany był przez Rząd Generalnego Gubernatorstwa (Regierung esGeneralgouvernements) z Josefem Büchlerem na czele.

W ramach tego „rządu" powołano 12 wydziałów („ministerstw") odpowiadających za poszczególne dziedziny życia społeczno-gospodarczego. Na omawianym terenie Niemcy zachowali dotychczasowy podstawowy podział administracyjny, utrzymując funkcjonowanie Nadleśnictwa Drewnica (Oberförsterei Drewnitza) – w rozszerzonych w stosunku do przedwojnia granicach. Otrzymało ono numer 18, kolejny w numeracji urzędów leśnych w ramach dystryktu warszawskiego. Jednostka ta podlegała – według wyżej zarysowanego schematu – Urzędowi Gubernatora Dystryktu Warszawskiego, Wydział Lasów, Urzędowi Nadzoru Lasów Warszawa-Zachód. Zachowała się okupacyjna mapa przeglądowa Nadleśnictwa Drewnica (nosząca tytuł: [Oberförsterei] 18 Drewnica) prezentująca stan rzeczy na 1 października 1940 r.

Na czele Nadleśnictwa Drewnica [Oberförsterei Drewnitza] stał wybitny polski leśnik, Józef Tadeusz Kostyrko, który był nadleśniczym tej jednostki przez cały okres okupacji (1939–1944), aż do wybuchu Powstania Warszawskiego [Powstania na Pradze].

Dla poznania okupacyjnych losów leśników pracujących w Nadleśnictwie Drewnica i ówczesnej Inspekcji Leśnej w Warszawie niezwykle cenne są wspomnienia Marii Krystyny Bytnar – córki Bolesława (przedwojennego leśniczego Nadleśnictwa Drewnica) i Stefanii Święcickich. W relacji przekazanej wnukowi – Adamowi Guzowskiemu, powiedziała ona, cyt.:

Jako żonie leśnika i osobie znającej dobrze język niemiecki, mojej mamie zaproponowano stanowisko sekretarki i tłumaczki w dawnej dyrekcji lasów państwowych, gdzie przed wybuchem wojny pracował mój ojciec, a w czasie okupacji nosiło nazwę Forstinspeciton Warschau. Moja matka przyjęła tę pracę, bo nie było z czego żyć, ale z mocnym postanowieniem służena jedynie sprawie polskiej. Oczywiście zaraz po przegranej kampanii wrześniowej dołączyła do organizacji podziemnej, później przemianowanej na AK. W naszym przedwojennym mieszkaniu służbowym znajdującym się na terenie Nadleśnictwa Drewnica odbywały się tajne zebrania, ćwiczenia z bronią w lesie, noclegi polskich oddziałów (AK?) w ramach przygotowań do akcji zaczepnych i dywersyjnych przeciwko okupantowi. Pamiętam, jak w naszym domu spało na wyścielonej słomą podłodze kilkunastu do dwudziestu chłopców. Moja matka, pracując w Forstinspeciton Warschau ułatwiała Polakom, w tym oczywiście wszystkim leśnikom zaangażowanym w pracy podziemnej, załatwianie zaświadczeń i zezwoleń, a cywilnej ludności, zwłaszcza młodzieży, uzyskanie fałszywych legitymacji, które ich chroniły przed wywózkami na roboty do Niemiec. Dla przykładu wspomnę, że mama przyniosła kiedyś swojemu niemieckiemu przełożonemu (syn pastora, bardzo łagodny i przyjazny dla podwładnych) kilkadziesiąt legitymacji rzekomych pracowników leśnych, tzw. zbieraczy szyszek. – Pani Święcicka, czy Pani wie co grozi, jeśli te legitymacje byłyby nieprawdziwe? – zapytał Niemiec. – Wiem, kara śmierci – odparła mama stanowczo i z nienaganną niemiecczyzną. Wobec tego wszystkiego, przełożony zatwierdził wszystkie legitymacje. Mimo dobroci wspomnianego Niemca, mama po latach wspominała „gdyby on tylko wiedział jak ja go oszukiwałam". Innym razem znów zapytał, patrząc na fotografię na legitymacji pewnej młodej, bardzo ładnej dziewczyny: – Czy to możliwe, że taka piękna dziewczyna zbierała szyszki w lesie? – Teraz jest wojna, wszyscy muszą pracować – odpowiedziała mama. – No, ma Pani rację – i podpisał również ten dokument. Wielu leśników, członków podziemia, brało udział w akcjach dywersyjnych, co wymagało często wyjazdów do oddalonych okolic. Na wyjazdy w inny rejon trzeba było mieć pozwolenie od władz niemieckich. Oczywiście z uzasadnieniem gdzie się jedzie i w jakim celu. Kiedyś był potrzebny wyjazd na akcję wysadzenia pociągu z zaopatrzeniem jadącym na wschodni front (na Lubelszczyźnie). Oczywiście bohaterzy tego przyszłego przedsięwzięcia przyszli do mamy, aby załatwiła im pozwolenie na przekroczenie granicy województwa. Mama poszła z pewnym leśnikiem do swojego przełożonego (ten sam dobry, przyzwoity Niemiec) i niemal ze łzami w oczach uprosiła go, aby dał zezwolenia, bo petent leśnik czekający za drzwiami, był zrozpaczony iż jego matka, mieszkająca w miejscowości na Lubelszczyźnie, jest umierająca i dostał wiadomość, aby natychmiast przyjechał. Niemiec nieco się wzruszył i obiecał podpisać zezwolenie. Mama przygotowała pismo, ale „zapomniała" wpisać miejscowości, gdyż wtedy nie uzyskałaby podpisu. Niemiec przeczytał pismo i zwrócił na to uwagę. Na to mama: – Tak? Ach, przepraszam, zaraz wpiszę! – wcześniej jednak pismo zostało podpisane, a miejscowość wpisała już poza gabinetem przełożonego. A czekający za drzwiami dywersanci z zezwoleniem szybko udali się na akcję. Tego typu zdarzenia były na porządku dziennym. Często przychodzili też interesanci w swoich prywatnych sprawach korzystając z pośrednictwa mamy jako tłumaczki. Mama z góry wiedziała, że takim sposobem mówienia nic nie załatwią, więc przedstawiała po niemiecku swoją wersję w zupełnie inny sposób (stosowała lepszą argumentację), uzyskując pozytywny dla interesantów wynik rozmów. Wielu Niemców znało jednak język polski i mogli się zorientować, że mama mówi zupełnie co innego niż petenci, wobec tego nie jest uczciwym tłumaczem, co mogło się dla niej źle skończyć. Całe więc swoje umiejętności i znajomość niemieckiej psychiki zręcznie wykorzystywała dla swoich Rodaków.

Kres istnienia okupacyjnego Oberförsterei Drewnitza/ Oberförsterei Warschau in Drewnitza przyniósł 1944 r. – wkroczenie na jego tereny Armii Czerwonej oraz wybuch Powstania na Pradze.

Źródło: Zarys Dziejów Nadleśnictwa Państwowego Drewnica, Leszek Sławomir Pręcikowski